https://www.high-endrolex.com/27 https://www.high-endrolex.com/27 https://www.high-endrolex.com/27 J.A Baczewski - historia powstania i losy Lwowskiego producenta wódek - Koktajl.TV

J.A Baczewski - historia powstania i losy Lwowskiego producenta wódek.

Sprawdź jak rodziła się historia najpopularniejszej przedwojennej fabryki wódek Baczewskich we Lwowie. Wszystko co powinieneś wiedzieć o marce J.A Baczewski. 

J.A Baczewski - historia powstania i losy Lwowskiego producenta wódek.

J.A Baczewski. Wprowadzenie. 

 

Wódki i likiery sygnowane nazwiskiem rodziny Baczewskich towarzyszą Polakom już od ponad 230 lat. Uświetniają one wydarzenia uroczyste: śluby, urodziny czy imieniny, ale i zwykły wieczór z kieliszkiem pomarańczówki czy morelówki sprawia dużą przyjemność! W 2011 roku wyroby firmy powróciły na nasz rynek i jest to powrót bardzo udany. Producent niemal co roku poszerza portfolio o kolejne produkty, których jest już ponad dziesięć. W artykule tym postaram się omówić historię firmy, która jeszcze kilka lat temu była dość tajemniczą. Sukcesywnie jednak odkrywa przed nami kolejne tajemnice.

 

 



Lwowska Fabryka wódek Baczewskich. Historia. 

 

Pierwsze pisemne wzmianki o protoplaście rodu, żydowskim fabrykancie rosolisu Lejbie Baczelesie pochodzą z początku XIX wieku. Właśnie wtedy dawni podróżnicy odwiedzający stolicę Galicji – Lwów wspominają, że dobrej jakości rosolisy produkuje tam Baczeles. Rosolis czyli dawny rodzaj słodkiego likieru, sporządzał on z jak najczystszego spirytusu i dodatków nadających smak: wyciągów z owoców, ziół i korzeni. Jednak cała tajemnica sukcesu tkwiła w słodyczy, którą dawał odpowiednio przygotowany miód lipowy. Beczki z tym miodem wystawiano w zimie na dwór, by skrystalizował i stał się niemal biały. Po wygotowaniu tak przygotowanego miodu lipowego uzyskiwano przezroczysty syrop (który nie ulegał krystalizacji), którym słodzono rosolis.

Jak głosi rodzinna historia, z późniejszych lat, Lejb lub jego ojciec rozpoczęli działalność gorzelniczą w Wybranówce niedaleko Lwowa jeszcze w czasach Rzeczypospolitej szlacheckiej. Zapewne chodziło o produkcję prostej gorzałki i jej sprzedaż chłopom w karczmie. Po I rozbiorze rodzina przeniosła się do Lwowa. Przeprowadzka ta była możliwa dzięki reformom austriackiego władcy Józefa II z 1780 r., który niejako włączył Żydów w struktury społeczne wielkiego państwa Habsburgów. Równocześnie władca zakazał Żydom przebywania na wsi jeżeli nie zajmowali się tam rozpijaniem chłopów a nie uprawą roli. Stąd przeprowadzka Baczelesa do Lwowa, gdzie rozpoczął produkcję rosolisów, zgodnie z tradycją w 1782 r. – którą to datę podaje się jako rok założenia firmy.

 

 

Rosolisy Baczelesa zyskały sławę. Pozwoliło to ich wytwórcy na rozwój firmy i zarejestrowanie w 1807 r. zwykłej działalność fabrycznej, a trzy lata później w 1810 r. firma uzyskała tytuł uprzywilejowanej fabryki krajowej. Przywilej ten był kosztowny, ale dawał wiele korzyści. Uprzywilejowana fabryka mogła umieszczać na swoich wyrobach godło cesarskiego dwugłowego orła, uzyskiwała korzyści podatkowe, a jej pracownicy byli zwolnieni od służby wojskowej, która w tych czasach była bardzo długa i męcząca.

W tym okresie fabryka mieściła się we Lwowie – najpewniej na Krakowskim Przedmieściu – jednej z dzielnic Lwowa w której mogli mieszkać Żydzi.

Lejb umiera w 1811 r. w wieku 65 lat, a zarządzanie rodzinną firmą przechodzi w ręce wdowy Chany Baczeles, której po kilku latach zaczyna pomagać syn Majer Baczeles. Nazwa firmy brzmi „Chana Baczeles i Syn. Z tego okresu nie mamy wielu informacji dotyczących samego przedsiębiorstwa i jego produkcji. Wiemy za to, że Majer Baczeles który po śmierci matki obejmuje firmę, wykonuje przełomowy krok dla historii rodziny przyjmując chrzest w wierze rzymsko-katolickiej pod koniec lat 40-tych XIX wieku. Wraz z chrztem przybiera imiona i nazwisko Leopold Maksymilian Baczewski. Wraz z ojcem chrzest przyjmuje Józef Adam Baczewski, podczas gdy żona Majera – Debora i pozostali synowie Arnold i Herman pozostają przy wierze przodków. Chrzest z jednej strony pozwolił Baczewskim na asymilację z narodem polskim, a z drugiej bardziej przyziemnej strony dał możliwość kupna kamienicy na Rynku i pałacu Cieleckich w Zniesieniu pod Lwowem – późniejszej siedziby firmy, których to możliwości Żydzi nie mieli.

Wspomnę także, że w połowie XIX w. we Lwowie działało 8 producentów rosolisów, likworów i rumu – a Baczewski choć  najstarszy, wcale nie osiągał największej produkcji – był trzeci. By wysunąć się na prowadzenie (i już go nie oddać) potrzebne były talent i wizja kolejnego członka rodu.

 

 

Po śmierci Leopolda Maksymiliana w 1855 r. władzę w firmie stopniowo przejmuje od matki Józef Adam Baczewski. Urodzony w 1829 r. we Lwowie ukończył gimnazjum w tym mieście. Przez całe życie pełnił rozmaite funkcje w urzędach lwowskich, przez 32 lata będąc członkiem Rady Miejskiej Lwowa. Uczestniczył także w powstaniu styczniowym, wspierał finansowo wiele organizacji dobroczynnych ze Stowarzyszeniem Katolickiej Młodzieży Rękodzielniczej „Skała” na czele. Ale przede wszystkim był przedsiębiorcą i handlowcem sprzedającym oprócz wódek i likierów także herbatę, kawę i cukier. To właśnie Józef Adam przekształcił produkcję alkoholi w nowoczesny przemysł, przeniósł zakład do Zniesienia pod Lwowem, unowocześnił wygląd butelek i etykietek oraz zaczął wystawiać swoje produkty na krajowych i zagranicznych wystawach – zdobywając szereg nagród. Opis stoiska Baczewskiego z wystawy Lwowskiej w 1877 r. zawdzięczamy Agatonowi Gillerowi:  

„(…) Flaszki, flakony i różnego rodzaju butle ze szkła, z porcelany, ozdobione pięknemi etykietami, wykonanemi przez litografię p. Kostkiewicza i eleganckimi korkami, przedstawiają się zdala jakby wystawa wspaniałych wyrobów galanteryjnych. Staranność ta o ozdobną powierzchowność, w której pp. Baczewskich nikt nie przewyższa, łączy się z wielką starannością o dobroć spirytualii w tych flakonach zawartych. Jakoż w fabryce Baczewskich tak zwana zimna destylacja, wielce szkodliwa, nie jest używana. Spirytus dobrze rektyfikowany, czysty, aromatyczny, jest zasadą fabrykacji likierów. Rum, likiery i wódki przeróżnych gatunków i nazw z tej fabryki, wyszczególnione zostały jako wyroby dobre i wynagrodzone medalami na następujących wystawach: w Wiedniu (1866), w Paryżu (1867), w Hawrze (1868), w Rudolfsheim (1869), w Altonie (1869), w Moskwie (1872), w Londynie (1873) i w Wiedniu (1873). Na naszej wystawie zapewne dlatego nie otrzymały nagrody, że p. J. A. Baczewski był w gronie sędziów. Komisja przyznała tylko medal dla współpracowników panu Aleksandrowi Muszyńskiemu w fabryce Baczewskich zatrudnionemu. Jest to najstarsza fabryka tego rodzaju w Galicji, założoną bowiem została na skromne rozmiary w drugiej połowie XVIII. wieku, przez pradziada dzisiejszych właścicieli w Wybranówce, a do Lwowa przeniesioną została w r. 1782. W roku 1855 zmieniono starą firmę L. M. Baczewskiego na firmę „L. M. Baczewskiego wdowa i synowie.” Jednocześnie wstąpił do niej J. A. Baczewski, który fabrykę znacznie powiększył i zastosował w niej najnowsze wynalazki. Fabryka istnieje na Zniesieniu, skład zaś jej główny jest we Lwowie w Rynku pod l. 31. Handel prowadzi znaczny”.

 

 

Wzrost popularności nalewek i wódek Baczewskich. 

 

Renoma wyrobów i sukcesy podczas wystaw skutkują przyznaniem Baczewskiemu w 1878 r. pierwszego w Galicji tytułu cesarsko-królewskiego dostawcy dworu, co było ogromnym sukcesem, gdyż tytułu tego nie można było jeszcze wówczas kupić!

Pięć lat później firma obchodzi jubileusz stulecia działalności. W tym roku odbywała się wystawa w Przemyślu, podczas której dziennikarz zanotował: „Wracając do szafki wystawowej J. A. Baczewskiego, znajdujemy w niej obok najprzedniejszych naśladowanych „chase caffée”, „cremes”, „anisettes”, „marasquino” i w. in. oryginalny wybornego smaku likier „John Bull”, „Benedyktynkę”, „Chartreuse”, starkę 20-letnią, a wszystko w przeźroczystych butelkach, gdyż główna zaletą wyrobów tej firmy, jest właśnie ten rzadki przymiot, iż nie potrzebują ukrywać się przed okiem znawcy pod ciemnem szkłem lub w nieprzeniknionych kamiennych bańkach”.

 

 

Niestety rok po jubileuszu firmy umiera żona Józefa Adama Wiktoria i jego wnuk Józio, dla których Józef wybudował wspaniały grobowiec rodzinny na Cmentarzu Łyczakowskim.

W tym też mniej więcej okresie ojcu w prowadzeniu przedsiębiorstwa zaczynają pomagać synowie Leopold Maksymilian (1859-1924) i Henryk (1864-1930). Zwłaszcza ten pierwszy, wszechstronnie wykształcony chemik odgrywa ważną rolę w bieżącym prowadzeniu firmy, pozostawiając bratu – doktorowi prawa rozstrzyganie kwestii prawnych i ekonomicznych.

Leopold Maksymilian, pozostając wiernym rodzinnej tradycji, że każde kolejne pokolenie nie cofa się lecz idzie ochoczo z postępem, decyduje o budowie w Zniesieniu nowej, dużej i nowoczesnej Rektyfikacji Spirytusu połączonej z Fabryką Wódek i Likierów. Zakład zostaje oddany do użytku w 1893 r. Zaopatrzony jest już w oświetlenie elektryczne, a napędzany jest parą uzyskiwaną przy pomocy najnowszych dostępnych systemów. Zgodnie z opisem odwiedzającego Rektyfikację dziennikarza:

 

„Właściwa czynność fabryki, tj. rektyfikacja spirytusu odbywa się w olbrzymiej sali aparatowej, gdzie ustawiony jest przyrząd kolumnowy 18 metrów wysoki, 300 hektolitrów pojemności mający, z wężownicą parową u dołu do zagotowania surowego spirytusu, który przechodząc następnie odparowany przez 48 komór odczyszczających, dostaje się potem rurami właściwej konstrukcji do chłodników, gdzie skroplony na nowo i wolny od wszelkich zanieczyszczających pierwiastków, spływa do zbiorników żelaznych jako spirytus czysty, o sile 96,5 do 97%.

We wieży na trzecim piętrze znajduje się aparat, który napełnia się nasionami, ziołami, korzeniami, jak np. anyżem, kminem, kalmusem, liśćmi miętowymi itd. w celu destylacji spirytusu na rozmaite smaki. Na zimnej drodze fabryka wódek nie robi, olejków eterycznych nie używa. W oddziale do fabrykacji likierów znajduje się parowy duplikator na 300 hektolitrów do gotowania syropów. Kocioł destylacyjny ma pojemności 5 hektolitrów”.

 

Wytworzony w Rektyfikacji spirytus Baczewscy w części sprzedawali w kraju i zagranicą, w części wykorzystywali we własnej produkcji spirytualiów.

Równocześnie z rozwojem rafinerii spirytusu następowała przebudowa i modernizacja fabryki likierów. Dotychczas produkcja likierów opierała się na metodach holenderskich i gdańskich, które polegały „rzemieślniczej” destylacji spirytusu w małych alembikach. Z biegiem czasu opracowano lepsze aparaty służące do destylacji oraz zmodyfikowano dotychczasowe, czego konsekwencją było zwiększenie produkcji. Wprowadzono także nowe metody zarządzania produkcją, zainstalowano kolej przemysłową oraz zaczęto wykorzystywać kolej państwową do rozwozu towarów. Wszystkie te nowinki techniczne pozwoliły na zwiększenie mocy przerobowych fabryki i tym samym kilkukrotne zwiększenie efektywności jej produkcji. Nic dziwnego, że pod koniec XIX w. samych butelek dostarczały huty szkła w ilości 500.000 sztuk rocznie.

Jak podawała wówczas prasa likiery Baczewskiego słynęły w całej Europie, chociaż nigdy nie były w obcych dziennikach reklamowane. Dobroć była ich reklamą!

Szczególnie dużo uwagi poświęcali Baczewscy na produkcję polskiej specjalności – żytniówki i na jej bazie starki, której duże zapasy gromadzono od 1830 roku. Co ciekawe jedynie do żytniówki Baczewscy nie produkowali sami destylatu, lecz zamawiali go w krajowej gorzelni doświadczalnej w Dublanach pod Lwowem.

Konkurencja została w tyle…

Podczas Międzynarodowej Wystawy Spirytusowej w Wiedniu w 1904 r. L. M. Baczewski wystawił okazałą, jedyną w swoim rodzaju wierzę złożoną z 5600 flaszek. Wieczorami kolorowe butelki z różnobarwną zawartością podświetlano co wzbudzało zasłużony podziw odwiedzającej wystawę publiczności – w tym najważniejszego gościa cesarza!

Nie może zatem dziwić, że kilka lat później w 1908 r., za zasługi poczynione na polu rozwoju przemysłu spirytusowego w Galicji Cesarz Franciszek Józef nadaje Leopoldowi Maksymilianowi Baczewskiemu tytuł szlachecki wraz z herbem.

 

Józef Adam Baczewski umiera w 1911 r. doradzając synom do ostatnich dni.

 

 

Lwowska fabryka Baczewskiego w cieniu I i II wojny światowej. 

 

Podczas I wojny światowej Lwów zostaje zajęty przez Rosjan. Wbrew szerzącym się pogłoskom Fabryka Baczewskich nie uległa zniszczeniu, a od rekwizycji miedzianych części ocaliła zakład szczodra dotacja na rosyjski czerwony krzyż. U Rosjan co prawda obowiązywała wówczas frontowa prohibicja, jednak oficerzy skuszeni sławą wyrobów Baczewskiego, nie odmówili sobie skosztowania wybornych lwowskich trunków!

Po odbiciu stolicy Galicy przez armię austriacką zakłady szybko wznowiły produkcję. Niestety walki o Lwów z Ukraińcami i Bolszewikami trwały jeszcze kilka lat. W starciach zbrojnych odznaczył się syn Leopolda – Stefan, który otrzymał Krzyż Walecznych. W odrodzonej Polsce to właśnie Stefan przejmie ster rządów w rodzinnym przedsiębiorstwie.

W II RP firma J.A. Baczewski dzięki renomie swych wyrobów wspartych nowoczesną i skuteczną reklamą szybko zdobywała gardła rodaków. Sławne wyroby najstarszej polskiej Fabryki Wódek i Likierów o 140-letniej historii szybko zdobywały rynek w innych dzielnicach odrodzonej ojczyzny, konkurując z wyrobami polskimi ale i zagranicznymi. Obrazować to może poniższy fragment artykułu z 1926 r.:

 

„Na terenie byłej Kongresówki, na Kresach, w Wielkopolsce i na Pomorzu panowały wszechwładnie likiery marek zagranicznych. W pierwszorzędnych zakładach restauracyjnych nie trzymano nawet likierów krajowych, bo nie było na nie zupełnie popytu.

 

 

Cóż widzimy obecnie?

Likierów niemal nie importujemy. Wytwórczość krajowa wyparła je zupełnie z rynku, nawet więcej – zmusiła kilka firm zagranicznych do założenia u nas w kraju swoich fabryk, aby w ten sposób przystosować ceny produktów własnych do cen wyrobów krajowych.

Lwia część zasługi pod tym względem przyznać należy Fabryce likierów i wódek J.A. Baczewskiego we Lwowie, bo ona pierwsza w swym zwycięskim pochodzie, nie pod obroną hasła „popierajcie wytwórczość krajową”, lecz pod egidą „wysokości i dobroci gatunku” zdobyła uznanie, rozpowszechnienie i popularność.

Bez czczej przesady, bez jakiejkolwiek fanfaronady reklamiarskiej, przyznać musimy, iż likiery oraz wódki J.A. Baczewskiego należą istotnie do fabrykatów, które zaszczyt przynoszą naszemu przemysłowi wódczanemu, które nie tylko w kraju, lecz i zagranicą, na kontynencie europejskim oraz na drugiej półkuli – w Ameryce stawią śmiało czoło wyrobom tamtejszym.”

 

 

 

Pan Palestyner odczytuje list

ze Lwowa 1927 r.

 

Więc się doczekałem chwały,

spotkał zaszczyt mnie niemały,

ja dostałem miłe słowa

– bardzo śliczny list ze Lwowa.

Ktoś mi pisze w dobrej wierze:

Wielmożny Palestynerze!

Co pan o Galicji pisał,

z palca sobieś pan wysysał,

bo choć prawda całkiem szczera,

że tu przemysł się zawiera

w rękach żydów lub anglików,

albo innych wiedeńczyków,

ale jedna jest fabryka,

co na cały świat pomyka,

co sprzedaje swoje wódki,

wkrąg, jak świat jest okrąglutki,

co wysyła swe likwory

do Szwecji i do Angory,

do Hiszpanji, do Messyny,

Portugalii, Argentyny,

nad Nil, gdzie są Sfinksy stare,

do Włoch, Grecji, na Saharę,

do Chin, Jawy i Korei,

na przylądek też Nadziei,

wszędzie, gdzie narody żyją,

wszędzie, gdzie wesoło piją,

gdzie kochają coś smacznego,

a firma to Baczewskiego.

Baczewskiego, co jest znany,

co przez znawców szanowany.

Więc pan Palestyner widzi,

że z przemysłu nazbyt szydzi,

z tego, czem dawniej, czy ninie,

Małopolska ziemia słynie.

Potem kończy list się zdaniem

pięknem i... z uszanowaniem.

Jak ja się uradowałem,

gdy ten miły list dostałem!

Więc w Galicji nienajgorzéj,

kiedy się już wywóz tworzy,

gdy Baczewski w wszystkie strony

śle wyrobów swych wagony,

gdy go piją i Belgowie

i Hollendry i Serbowie

i Anglicy i Hiszpanie,

Peruwianie, Meksykanie.

Brawo, pysznie, doskonale,

cofam moje wszystkie ale,

zmieniam z gruntu dawne zdanie,

brawo, pysznie, Galicjanie.

Wysyłajcie, zarabiajcie,

Kongresówce psztyka dajcie,

spuśćcie jej w eksporcie lanie,

niech wam cały się dostanie,

ja choć wyglądam na zrzędę,

ja się z tego cieszyć będę,

niech Galicja wszystko bierze,

ja się cieszyć będę szczerze.

Niech Baczewskich będzie więcej,

niech ich będzie sto tysięcy.

Mało? Miljon, dwa miljony.

Ja będę zadowolony.

 

Często spotykać się można z opinią, że firma Baczewski w nowatorski sposób reklamowała swoje wyroby. Na pewno z racji wielkości i możliwości finansowych reklam Baczewskiego w prasie międzywojennej było bardzo dużo. Najsłynniejsze reklamy w postaci reklamowych, humorystycznych ilustracji z wierszykiem sławiącym wyroby firmy zamieszczano w lwowskim satyrycznym tygodniku „Szczutek” począwszy od 1922 r. Zbiór tych reklam wydano także w formie reklamowego folderu. Na pewno nowatorskim rozwiązaniem było umieszczenia reklamy na pierwszym prywatnym polskim samolocie! Baczewscy w dalszym ciągu nie szczędzili sił i środków by okazale wypaść na popularnych wówczas wystawach w kraju i zagranicą. 

 

Podczas największej wystawy – Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu PWK w 1929 r. Baczewski po raz kolejny wystawił okazałe stoisko. Dostępne były wówczas także miniaturki alkoholi, które zakazane w normalnym handlu były wytwarzane na eksport i wystawy. Dzisiaj miniaturki te są bardzo poszukiwane przez kolekcjonerów i są najdroższymi polskimi buteleczkami! Podczas wystawy rozdawano także „gadżety reklamowe” w postaci tekturowych pistoletów z reklamą Baczewskiego, które po energicznym szarpnięciu wydawały głośny huk!

 

O alkoholach Baczewskiego wspominano bardzo często w artykułach prasowych, felietonach, prozie a nawet w wierszach.

 

Dane o rozmiarach fabryki Baczewskich w dwudziestoleciu międzywojennym zawiera opis zakładów z 1927 roku:

 

„W Fabryce, która mieści się na obszarze dziesięciomorgowym, w dwudziestu budynkach, widzimy maszyny i urządzenia, które są wyrazem ostatnich zdobyczy z dziedziny techniki fachowej. Olbrzymie dwie maszyny parowe o sile H.P. 125, 14 motorów do popędu o łącznej sile H.P. 70, dynamomaszyny, turbiny parowe, pompy i inne urządzenia niezbędne do popędu fabryki. W rafinerii aparaty rektyfikacyjne systemu Barbetta, Pampego i Savala, aparaty destylacyjne, prasy hydrauliczne etc. etc. Jednem słowem to wszystko, co koniecznem jest do wytwórni spirytusu, wódek, likierów, rumu i miodu, o najprzedniejszej jakości.

Zdolność przetwórcza rektyfikacji wynosi 336 hektolitrów, zaś zdolność wytwórcza Fabryki Likierów i Wódek – 4 ½ wagonów dziennie. Personel techniczny składa się z 28 osób, administracyjny z 30, robotników zatrudnia fabryka przeszło 300-stu, a do tego rozporządza znakomicie zorganizowaną strażą pożarną jak niemniej urządzeniami przeciwpożarowymi o automatycznem działaniu”.

 

 

 

Anonimowy wiersz z 1937 r.:

„U nas w miasteczku jak zwykle

Nie wiele zmian: co niedziela

Przed sądem i przed ratuszem

Gra policyjna kapela.

Ja w kącie z panem majorem

Gawędzę o tym i owym

I Baczewskiego likierek

Popijam stary narowem.

Codziennie pisuję wiersze,

Pełne tęsknoty i smutku,

Gram długo na pianinie,
Lub astry zrywam w ogródku…”

 

Niestety historia prężniej rozwijającej się firmy została brutalnie przerwana w 1939 roku.

We wrześniu po zajęciu Lwowa przez Armię czerwoną Stefan i Adam Baczewscy zostali aresztowani przez NKWD i w następnym roku zamordowani. Wojnę przeżyła żona Stefana i jego dwóch synów, którzy po wojnie zamieszkali w Anglii. Na emigracji podjęli oni próby produkcji alkoholi pod marką Baczewski, jednak bez sukcesu.

 

Powojenne losy rodziny Baczewskich.
Wznowienie produkcji w Autrii. 

Wojnę przeżył także Edward Gessler – przedwojenny zarządcy filii zakładów Gesslera w Bielsku, który odziedziczył także prawa do czeskiej firmy Gessler. Z przedwojennej firmy Gesslera, która podobnie jak Baczewski produkowała wódki i likiery i była równie słynna po wojnie Edward odzyskał jedynie filię zakładów Gesslera w Wiedniu, gdzie po opuszczeniu Austrii przez Rosjan wznowił produkcję alkoholi, w tym słynnego Altvatera. Porozumiał się także ze wdową i synami Stefana Baczewskiego, od których nabył prawa do receptur i marki Baczewski. Wkrótce w zakładach w Wiedniu rozpoczął produkcję wódek i likierów J.A. Baczewski skierowaną głównie dla Polonii w Anglii i Ameryce. Trzeba pamiętać, że powrót po wojnie do zakładów radzieckiego Lwowa był niemożliwy, a do Polski też nie było po co wracać – bo i gdzie?

 

 
Synowie Edwarda Gesslera w latach 90-tych udzielili licencji na produkcję alkoholi pod marką Baczewski Polmosowi Starogard Gdański, który przez kilka lat je produkował.

Wódki i likiery J.A. Baczewski są obecne w Polsce tak naprawdę dopiero w 2011 r. za sprawą Pawła Gorczycy, który porozumiał się z rodziną Gessler co do powrotu tej historycznej marki do Polski. Dystrybutorem wódek i likierów Baczewskiego w Polsce została firma Ambra. Dzięki umiejętnym staraniom Pawła (m.in. prowadzenie fanpage’a na Facebooku oraz obsługa imprez i uroczystości) wyroby Baczewskiego stały się ponownie znane i modne. Na uwagę zasługuje wydana przez firmę książka prezentująca historię firmy J.A. Baczewski czy nagradzana etiuda filmowa „Ostatnia butelka” do obejrzenia w serwisie youtube. Wódka i likiery J.A. Baczewski mogą poszczycić się bardzo duża liczbą oddanych fanów marki czym poszczycić się mogą tylko najlepsze firmy z branży alkoholowej. 

 

Na dzień dzisiejszy pod marką J.A. Baczewski w Polsce dostępna jest następująca gama wyrobów:

-     J.A. Baczewski Wódka Czysta 40% na bazie spirytusu ziemniaczanego

-     J.A. Baczewski Pomarańczówka 38%

-     J.A. Baczewski Jeżynówka 38%

-     J.A. Baczewski Morelówka 38%

-     J.A. Baczewski Piołunówka 35%

-     J.A. Baczewski Wiśniówka 38%

-     J.A. Baczewski Orzechówka 38%

-     J.A. Baczewski Ovovit 16%

-     J.A. Baczewski Dry Gin 43,5%

-     J.A. Baczewski Whisky 43%

-     J.A. Baczewski Suweren 40%, likier na bazie skórek pomarańczowych, przedwojenna specjalność firmy.

 

Z powyższej listy najnowsze są pomarańczowy likier Suweren i Orzechówka.

 

A czy ty czytelniku kosztowałeś już Baczewskiego? Gorąco polecam!

 

Dodatkowe materiały

Przemysław Szoplewski

Zakręcony człowiek z setką pomysłów na minutę. Kilkuletnie doświadczenie w pracy za barem pozwoliło mi dziś prowadzić tego bloga i dzielić się z Wami swoimi doświadczeniami i przepisami. Od 2009 roku prowadzę także, agencje barmańską Cocktails World - zajmującą się obsługą barmańską, szkoleniami, warsztatami. Mam nadzieję, że razem będziemy zmieniać kulturę picia alkoholu.

Zapraszam
Przemysław Szoplewski
www.cocktails-world.pl

Otrzymuj najnowsze informacje
https://www.high-endrolex.com/27